O SLD mówią „polityczna padlina” i odcinają się od jej działaczy. Ulica zna ich z barwnych happeningów, protestów i prowokacji. Ale, uwaga! Młodzi Socjaliści nie walczą z wiatrakami.
Imieniny ojca Tadeusza Rydzyka. Młodzi Socjaliści demonstrują przeciw specjalnym względom dla redemptorysty i jego biznesów. Setka demonstrantów, wśród których wyróżnia się brygada Toronto, przejdzie ulicami starówki i złoży petycję w Kurii Biskupiej, u biskupa Andrzeja Suskiego. / Fot. Adam Zakrzewski
Towarzysz Aleksander Gavlas (tak się tytułują) rodziców zostawił na Litwie. Spod Wilna do Torunia przyjechał cztery lata temu, na studia. Jest Polakiem, chodził do polskiej szkoły. - Mam rodowód robotniczy - mówi leciutko zaciągając. Jest na czwartym roku stosunków międzynarodowych UMK.
Z grona toruńskich Młodych Socjalistów zaszedł najdalej w organizacyjnej hierarchii, czyli do Rady Krajowej. Skromny, opanowany, zorientowany. Półdługie włosy, kurtka moro. Pozostali odnoszą się do niego z widocznym szacunkiem („Ale w grupie panuje egalitaryzm” - podkreślają wszyscy). Pospiesznie sprząta siedzibę w kamienicy na starówce. W nocy wrócili z manifestacji antynatowskiej w Krakowie.
Boląca niesprawiedliwość
Akcje uliczne to dla nich chleb powszedni. I od tej strony, co zrozumiałe, najlepiej znają ich ludzie. Brygada Toronto, czyli toruńska komórka organizacji, nie odpuszcza sobie dorocznych demonstracji z okazji imienin ojca Tadeusza Rydzyka. W październiku dołącza do działaczy „Racji” z hasłami antyklerykalnymi i krytykowaniem prezydenta miasta za odwiedzanie rozgłośni Radia Maryja.
Ostatnie, autorskie akcje Toronto to protest przeciwko podwyżkom cen biletów MZK. - Mieszkańcy miasta cierpią przez nieudolne zarządzanie tym przedsiębiorstwem - mówi z przekonaniem Gavlas. Przyznaje, że z tym protestem to się nieco spóźnili. Lepiej byłoby przyjść z petycją (zebrali 200 podpisów) przynajmniej w trakcie sesji Rady Miasta, na której podwyżkę przyklepali rajcy. - Ale przerwa świąteczna była, rozjechaliśmy do domów - tłumaczy. Zaraz jednak dodaje, że z inicjatywą uchwałodawczą wystąpić można zawsze.
Aktyw Młodych Socjalistów / Fot. Paweł Wiśniewski
Teraz brygada zbiera siły do następnego protestu. - Drożeją akademiki, zupełnie bez uzasadnienia. Nie pozwolimy na to. Tym bardziej, że akademiki w ogóle powinny być bezpłatne - zapala się towarzyszka Ela Szymańczuk, studentka I roku politologii. Drobna blondynka w czerwonej koszuli przystąpiła do organizacji zaraz po tym, jak dostała się na studia. - Interesuje mnie otwarte wyrażanie niezgody na niesprawiedliwość - wyjaśnia.
Konsekwencja buntownika
W ruchu Młodych Socjalistów mieści się przynajmniej kilka nurtów. Alterglobalizm, antyklerykalizm, antyfaszyzm, antymilitaryzm, feminizm. Odnajdują się tu przeciwnicy homofobii, ekolodzy walczący z globalnym ociepleniem, gorący przeciwnicy prywatyzacji służby zdrowia oraz zwolennicy powszechnej edukacji seksualnej i jednoizbowego parlamentu.
- Każdego z nas do organizacji pewnie przywiodło coś innego. Mnie osobiście feminizm - mówi towarzyszka Karolina Gierszewska, chojniczanka studiująca filologię polską i miłośniczka Wirginii Woolf. Trochę w typie skautki, energicznej w ruchach i zdecydowanej w poglądach. Przestało jej przeszkadzać, że znajomi nazywają ją „komunistką”. W końcu nawet rodzice przekonali się do jej zaangażowania. Początkowo pełni obaw, dziś lgną do ekranu TV, gdy relacjonowane są demonstracje.
Towarzysz Bartosz Grucela był pierwszym, który przystąpił do MS korzystając z Internetu. To był 2005 r. Jest zdeklarowanym alterglobalistą. Nie je w McDonald’s, nie robi zakupów w supermarkecie, nie tknie coca-coli. - A zamiast „Nałęczowianki” produkowanej przez Nestle, kupuję „Muszyniankę”, którą wytwarza spółdzielnia pracy w Muszynie - zapewnia.
Sam kawy nie pije, a ojca nakłonił, by zamawiał ją przez Internet, prosto z Meksyku. Z wiadomego źródła. Tak, żeby nie dawać zarobić dziesiątkom pośredników. Niby drobiazgi, ale to się mieści w postawie życiowej towarzysza Bartosza.
- Jestem buntownikiem. Mam to we krwi, pewnie po ojcu. To solidarnościowiec, siedział w Iławie - tłumaczy. Jutro wybiera się do Poznania, po bębny. Po co? To chyba jasne! Będą wykorzystywane podczas ulicznych akcji. A tak oficjalnie, to włącza się do ogólnopolskiej grupy Samba Socjalista, grającej muzykę politycznie zaangażowaną.
Bezideowe dinozaury
Powiedzieć Młodym Socjalistom, że są „młodzieżówką” Sojuszu Lewicy Demokratycznej to jak rzucić obelgę. Są w kontrze nie tylko do SLD, ale i SdPl - To polityczna padlina, jednolita w swojej bezideowości - nie szczędzi ostrych słów towarzysz Aleksander.
- A młodzieżówka SLD to Forum Młodych Socjaldemokratów, nie my - dla jasności zaraz dodają pozostali.
Polityków SLD nie szanują z wielu powodów. Bartosz wylicza jednych tchem: za wysłanie polskich żołnierzy do Iraku, za niekorzystne dla pracowników zmiany w Kodeksie pracy, za obcięcie studentom zniżek na przejazdy kolejowe i dofinansowania do stołówek. - To wszystko zaakceptował rząd Leszka Millera - mówi towarzysz.
Polityków Lewicy w większości mają za hipokrytów i politycznych graczy. Dowody? - Choćby nasza wizyta u posła Jerzego Wenderlicha, w listopadzie ubiegłego roku. To był moment, gdy prezydent zawetował ustawę PO o komercjalizacji zakładów opieki zdrowotnej. Oczekiwaliśmy, że poseł zadeklaruje głosowanie za przyjęciem tego weta, bo zgodnego z lewicowymi przekonaniami - relacjonuje towarzysz Bartosz. - Ale usłyszeliśmy, że poseł Wenderlich, owszem, jest „za”, ale zagłosuje „przeciw”. Bo przecież nie jest politycznym amatorem, coś się jeszcze może zmienić i tak dalej. Oględnie mówiąc, straciliśmy chęć do dalszych kontaktów.
Socjaldemokracja od nowa
Na innych politykach lewicowych też nie zostawiają suchej nitki. Źle się dzieje, zdaniem brygady Toronto, że zawłaszczyli oni szyld pod nazwą Lewica. Kompromitują w ten sposób prawdziwie lewicowe przekonania. A zdaniem młodych, nadszedł już czas, by budować lewą stronę polskiej sceny politycznej. - Nasi rówieśnicy nie mają wspomnień związanych z komunizmem, najwyżej mgliste pojęcie o PRL - ocenia towarzyszka Karolina. - Teraz jest dobry czas, by prawdziwą socjaldemokrację budować od nowa.
Na ulicach
Brygada Toronto
To nie żarty, to prawdziwy socjalizm - uprzedza brygada Toronto. Owszem, towarzysze nadal będą organizować marsze, demonstracje i protesty w „słusznych sprawach”. Znów w październiku zobaczymy ich na imieninach ojca Tadeusza Rydzyka, a każdego 1 grudnia - w centrach miasta z darmowymi prezerwatywami. Młodzi Socjaliści chcą jednak demokratycznie włączyć się do gry. W Toruniu wystawią swego kandydata w wyborach samorządowych w 2010 r.
Z deklaracji ideowej
Młodzi Socjaliści o sobie
Domagamy się bezpłatnej edukacji w państwowych szkołach na wszystkich jej szczeblach. Wprowadzenie odpłatności za studia dzienne uważamy za zagrożenie dla swobodnego dostępu obywateli do wiedzy. Opowiadamy się za radykalnym zwiększeniem nakładów publicznych na edukację i badania naukowe.
Żądamy przywrócenia 50 proc. zniżki na przejazdy kolejowe dla uczącej się młodzieży i rozbudowy systemu stypendiów socjalnych.
Wyznajemy zasadę świeckości państwa. Należy zlikwidować wszystkie przywileje ekonomiczne Kościołów i związków wyznaniowych. Chcemy wyco- fania religii ze szkół i wypowiedzenia konkordatu.
Jesteśmy zwolennikami przywrócenia kobietom prawa do decydowania o własnym życiu, z darmową aborcją zgodną z decyzją kobiety, darmowymi środkami antykoncepcyjnymi, badaniami prenatalnymi oraz edukacją seksualną włącznie.